Krzywa Laffera, czyli o co chodzi z podatkami

W latach 70. XX wieku, Amerykanin Artur Laffer stworzył koncepcję, która przedstawia proporcje pomiędzy płaconymi przez podmioty podatkami a wpływami z podatków, które zasilają budżet państwa. Tylko o co w tym chodzi i po co są podatki?

Podatki

To obowiązkowe świadczenia pieniężne, które są pobierane od wszystkich obywateli na rzecz związku publicznoprawnego. Ten związek to państwo, czy jednostka samorządu terytorialnego (województwo, powiat czy gmina), która co ciekawe, nie daje w zamian nic konkretnie określonego. Podatki są przymusowe i nie ma możliwości, aby ich uniknąć. Dzięki nim rząd może stymulować gospodarkę czy kontrolować poziom inflacji.

Ile powinny wynosić podatki

To bardzo proste, jeśli podatki wynosiłyby 0, na konto budżetu wpływałoby dokładnie zero, czyli nie byłoby z czego utrzymywać różnego typu instytucji, działających na ogólny pożytek społeczeństwa. Podatki trzeba więc podnieść. Może w takim razie podatek powinien wynosić sto procent? To także bez sensu, bo kto zechce pracować i oddawać wszystko, co zarobi, na określone (być może nie do końca wyraźnie) cele społeczne. Zwłaszcza jeśli nie zgadza się z polityką dysponowania podatków.

Do jakiego stopnia można podnieść podatki

Najtrudniejsze jest więc rozstrzygniecie, ile powinien wynosić podatek, aby obie strony były zadowolone. Dla instytucji rządowych jak najwięcej. Tylko, co wtedy dzieje się z podatnikami? Jeśli podatek wyniesie np. 50% od dochodu spokojnie można założyć, że część społeczeństwa przeniesie się do szarej strefy po to, aby uniknąć płacenia podatków. Przychody zmaleją, zamiast wzrosnąć. Rozwinie się przemyt i nielegalna produkcja, bo uda się uzyskać te same towary, za dużo niższą cenę. Nie będzie się także opłacało zatrudnianie pracowników. Teoretycznie podatki powinny być jak najniższe. Gospodarka jest wówczas stymulowana, tyle tylko, że wymaga to zmniejszenia wydatków państwowych, przynajmniej w początkowej fazie.

Czy teoria Leffera sprawdza się w praktyce

Dobrym przykładem jest podniesienie w Polsce akcyzy na wybory spirytusowe w 1998 r. Koszty akcyzy wynosiły wówczas blisko 50%. Rezultat był oczywisty, wpływy do budżetu z tytułu akcyzy zaczęły znacząco spadać. Dopiero w 2001 roku, gdy obniżono akcyzę do 30%, wpływy zaczęły stopniowo rosnąć. Podobnie stało się w przypadku zmian opodatkowania na popularne auta. Opłatę podniesiono w 2000 roku, wzrosła z 4 do 6%. W tym momencie sprzedaż aut spadła aż o 25% w porównaniu z rokiem poprzednim. Równowaga podatkowa jest trudna do zachowania, ale konieczna, aby wpływy były regularne.

Marek Zieliński

Redaktor portalu WIEM123.pl. Interesuje się ekonomią i nowymi technologiami

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *